wtorek, 28 października 2014

Rozdział 9

                                                                    Czytasz = komentujesz.
      ________________________________________________

*Oczami Pezz*
-Pezz! Twoja kolej- powiedziała Sam, machając ręką abym weszła do kabiny nagraniowej.
-Ide już, idę - odpowiedziałam wchodząc do środka.
Gdy znalazłam się już pod mikrofonem, założyłam słuchawki i zaczęłam śpiewać swoją kwestię Salute. Trwało to jakieś 10-15 minut. Gdy już skończyłam wyszłam z kabiny i usiadłam na sofie.
Po chwili doszły też dziewczyny, ponieważ Sam miała ogłosić nam coś ważnego, zapewne grafik na nastęony tydzień, lub miesiąc.
-Okej, pierwsza sprawa świetnie się dzisiaj spisałyście. Druga sprawa, przez ten tydzień występujecie w programach na żywo, a w nastęony tydzień jedziemy na 3 dni do Nowego Yorku na koncert. Zadowolone?- spytała z uradowaniem.
-Jasne - powiedziałyśmy wszystkie razem.
-Wyśle wam jeszcze SMS'em co i jak, a teraz jesteście wolne.- oznajmiła i wyszła.
-Wkoooooońcu wolne. - powiedziała Lee przeciągając się na co Jesy i Jade się zaśmiały, a ja poczułam wibracje w kieszeni.
'Cześć :D jeżeli nie masz jeszcze planów na wieczór, to teraz masz xd 
Weź dziewczyny i przyjdźcie dzisiaj do nas na imprezę, start 21:00, możecie wziąść ciuchy zapasowe i zostać u nas na noc. 
Louis xx'
-To co dzisiaj robimy?- spytała Jess.
-Idziemy na impreze do chłopaków - oznajmiłam, robiąc przy tym głupi uśmiech.
Dziewczyny przytaknęły na co wszystkie ruszyłyśmy na dół, my z Jade do nas pojechałyśmy taksówką, a Lee z Jesy samochodem.
-O 20,30 u nas?- spytałam Jess i Lee.
-Jasne, do później. - powiedziała Jess i odjechały.
Po chwili nadjechała nasza taksówka podałyśmy kierowcy adres i po 10 minutach znalazłyśmy się pod domem. Jade otworzyła drzwi i weszłyśmy do środka.
-Dobra jest 18,30 więc mamy jeszcze 2 godziny.- oznajmiłam na co przyjaciółka pociągnęła mnie za ręke do mojego pokoju.
-Co ty robisz?- spytałam Jade, grzebiącej w mojej szafie.
-Jak to co? Szukam sukienki dla ciebie - oznajmiła.
-Może i nie jest to sukienka, ale to będzie dla ciebie idealne - powiedziała podajać mi białe krótkie przewiewne ogrodniczki,  złotą kamizelkę całą z brokatu z krótkim rękawkiem i czarne koturny z odkrytymi palcami.
-Okej, ja już mam strój teraz twoja kolej - tym razem ja pociągnęłam Jade do jej pokoju żeby jej coś wybrać. Zaczęłam grzebać w jej szafie, aż natrafiłam na idealny strój dla Jade. Wybrałam dla niej czarny topik sięgający przed pępek,  jakby dżinsową spódnicę, czarne szelki i do tego czarne adidasy.
-Proszę - powiedziałam wyciągając ręke aby podać Jade wcześniej wspomniamy strój.
Szybko ruszyłyśmy do swoich łazienek, aby wziąść prysznic i się przebrać.

***
-Pomóc ci?- spytałam Jade, która nie radziła sobie z dobraniem idealnego makijażu.
-Jakbyś mogła- odpowiedziała.
Podeszłam do niej i wzięłam się za malowanie. Nałożyłam jej puder, a następnie nałożym brązowy cień na jej powieke. Potem narysowałam czarną kreskę, i wymalowałam jej usta różową bladą szminką, a włosy rozpuściłam.
-Gotowe - powiedziałam do dziewczyny, która przeglądnęła się w lusterku.
-No no dziewczyno, ty masz jeszcze jakieś ukryte talenty, z tego co widzę - powiedziała, z uśmiechem.
-Przesadzasz - odpowiedziałam. -Gotowa? Dziewczyny za 10 minut będą. -dodałam.
-Tak, mamo - powiedziała.

***
Impreza była znakomita, gdyby nie jeden mały szczegół. Kilkanaście osób które po godzinie, juz nie umiały same chodzić. Rozumiem, że to impreza ale bez przesady, Ludzie!.
Siedziałam przy barku dopijając swojego drinka, Jade tańczyła gdzieś z Harrym, a Jess z Lee zniknęły mi z zasięgu oczu. Ale wracając do Jade i Hazza, oni naprawde do siebie pasują, nie chodzi tylko o wygląd, ale i o charakter. Obydwoje są zawzięci, ale i śmieszni i potrafią rozbawić reszte. Ale jeżeli chodzi o Hazze, on dalej lubi imprezować i sypiać za każdym razem z inną laską w klubie. Nie, że nie chce żeby ze sobbą byli, ale boje się, że Hazz ją skrzywdzi. Jednak z drugiej strony, to Harry teraz pociesza Jade, bo rozstaniu z Sam'em i dobrze mu to wychodzi. W moich przemyśleniach odnoście Jade i Hazzy przerwał mi nie kto inny jak Zayn.
-Jak się bawisz?- spytał.
-Dobrze - odpowiedziałam.
-O czym myślałaś?- spytała ponownie, siadając na krześle obok.
-O tym, że Hazz i Jade byliby idealną parą, czyż nie?- spytałam chłopaka, wskazują na Jade i Hazze.
-Z jednej strony tak, ale gdyby byli razem nie przeszkadzało by Jade, że Harry dużo imprezuje, a tym bardziej, że za każdym razem ląduje z inną laską?- spytał.
-No tak, ale może zmienił by się wtedy dla Jade. - powiedziałam.
-Kto wie. Zatańczymy?- spytał.
-Jasne.

***
-Pezz możemy pogadać?- spytał Niall.
-Tak - powiedziałam, i odeszliśmy w miare cichę miejsce.
-Więc o czym chciałes ze mną porozmawiać?- spytałam.
-Możesz mi powiedzieć co się z Tobą dzieje?!- wykrzyczał.
-Ale o co ci chodzi?- spytałam, łagodnie.
-Nie odzywasz się, nie odpisujesz, nie odbierasz ode mnie telefonu! - ponownie wykrzyczał.
-Nie mam czasu, całymi dniami siedze w studiu, a jak przyjde do domu chce odpocząć.- powiedziałam.
-Ale na spotykanie się z Zayn'em masz czas?!
-Ja się z nim się spotykam. - odpowiedziałam, wystraszona.
-Nie dość, że kłamie to jeszcze dziwka!- O nie Horan przegiołęś!
-Nie waż się tak do mnie mówić nigdy więcej! - wykrzyczałam, uderzyłam go w twarz i wybiegłam z tamtąd cała zapłakana. Słyszałam jak Niall za mną krzyczał, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nigdy nie sądziłam, że Niall mi powie coś takiego, po Zayn'ie można się było spodziewać czegoś takiego, ale nie po nim. Ja mu ufam, i kocham, a on mnie wyzywa mnie od dziwek. Too zabolało, jeszcze nigdy nikt mnie nie skrzywdził jak własnie on.. Zmierzałam do przed pokoju, jednak ktoś mnie zatrzymał po drodze..
-Pezz co ci się stało?- spytał zmartwiony Zayn.
-Nic, puść mnie!  - wydarłam się na niego
-Przecież widze Pezz - powiedział, jednak ja zdołałam sie wyrwać, i uciekłam do przed pokoju, wzięłam kurtkę i wybiegłam z domu. Nie chciałam widzieć teraz nikogo, nawet dziewczyn chciałam pobyć sama.

*Oczami Zayn'a*
Gdy Perrie wyrwała sie z moich rąk i wybiegła z domu, ruszyłem za nią. Nie wiedziałem co się stało. Zgubiłem ją, ale nie poddałem się szukałem jej dalej. Błądziłem tak 5 minut, jednak po chwili coś przykuło moją uwagę. Zobaczyłem duże zbiorowisko osób, i odgłosy nadjeżdżającej karetki. Pobiegłem tam, w głębi serca mając nadzieje, że Pezz nic się nie stało. Gdy podbiegłem, zobaczyłem na ziemi leżącą Pezz w kałuży krwi. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawde. Uklękłem przy niej zacząłem nią patrząsać, żeby się obudziła. Gdy Perrie się nie odzywała, ani nie otwierała oczu, poczułem jak po policzku spływają mi łzy. Po chwili zjawiła się karetka, lekarze odciągnęli mnie od niej i wnieśli ją na nosze, następnie wkładając do karetki.
-Mogę jechać z wami?- spytałem roztrzęsiony.
-Musi pan pojechać na własną odpowiedzialność.- powiedział lekarz.
-Do którego szpitala jedziecie?- spytałem.
-Do szpitala św. Tomasza - powiedział lekarz po czym wsiadł do karetki i odjechali.
Zacząłem biec w strone domu, po 5 minutach znalazłem się na miejscu. Wbiegłem do domu w poszukiwaniu kluczyków od auta, po chwili je znalazłem, jednak ja nie mogłem prowadzić, bo wypiłem a po drugie nie dałbym rady. Pobiegłem szukać Louis'a który miał dzisiaj nie pić.
-Louis!!- krzyczałem do przyjaciela.
-Co się stało?- zapytał.
-Odwieź mnie do szpitala  -powiedziałem roztrzęsiony.
-Po co?- spytał wystraszony.
-Perrie miała wypadek. - powiedziałem, wybuchając płaczem jak małe dziecko.
-Do auta!- krzyknął.
Weszliśmy do auta, Louis odpalił silnik i ruszyliśmy z piskiem opon z pod naszego domu. Napisałem do Jade SMS'a, że jedziemy do szpitala bo Pezz miała wypadek. Naszczęście ten szpital do którego przewieźli ją karetką nie jest daleko i po 20 minutach znaleźliśmy się na miejscu. Wybiegłem z auta wcale nie zważając uwagi na krzyczącego za mną Louis'a.
-Przywieziono tutaj dziewczyne z wypadku, gdzie ona jest? - spytałem.
-Jak się nazywa?- spytała, zakładając okulary na noc.
-Perrie Edwards - powiedziałem, po chwili czując na ramieniu ręke Louis'a.
-Jest pan kimś z rodziny?- spytała.
-Jestem jej chłopakiem-  odpowiedziałem.
-Pani Edwards znajduję się na sali operacyjnej.- powiedziała. - Na lewo, i korytarzem prosto - dodała.
-Dziękuje - odpowiedziałem, i ruszyłem w stronę sali operacyjnej.

***
Siedziałem tutaj 2 godziny i dalej nic. Bałem się o nią, zastałem ją w tak okropnym stanie, ja-a niechce żeby ona umarła. Zayn nie myśl tak! Powiedziałem sam do siebie w myślach. Będzie wszystko dobrze, ona jest twarda. Oby.. Po chwili przyjechała cała reszta.
-Co z nią?- spytała zapłakana i roztrzęsiona Jade.
-Jest operowana - odpowiedziałem.
-A konkretniej? - spytał Liam.
-Zastałem ją leżącą na ulicy w kałuży krwi, lekarze na miejscu nie mogli niczego stwierdzić a odkąd tutaj przyjechałem nie dowiedziałem się kompletnie niczego, oprócz tego, że jest operowana, już od 2 godzin! - wykrzyczałem.
-Zayn spokojnie, będzie z nią wszystko dobrze - powiedziała Jade podchodząc do mnie i przytulając.
Nagle zauważyłem, że w naszą stronę idzie lekarz.
-Co z nią doktorze?- spytałem.
-Pani Edwards straciła dużo krwi, jednak udało nam się ją uratować. - powiedział lekarz. - Ma złamaną nogę, którą złożyliśmy operacyjnie i wstrząśnienie mózgu - dodał.
-Moge do niej wejść?- spytałem lekarza.
- Ale tylko pan i tylko na chwile.- powiedział i machnął ręką żebym za nim szedł. Wszedłem do jej sali, spała taka bezbronna. Była cała poobijana, usiadłem przy jej łóżku i złapałem za jej ręke.
Rozglądnąłem się wokół niej, była podbięta do kilka kabelków. A obok niej stały jakieś urządzenia.
Na ten widok zacząłem płakać, nigdy nie widziałem jej w takim stanie, i nie sądziłem, że będą ją widzieć. Nie minęło 5 minut, aż lekarz wszedł i kazała mi wyjść z jej pokoju. Ruszyłem w stronę przyjaciół.
-Ona wygląda tak niewinnie, jest cała poobijana i podbięta do różnych kabli... - powiedziałem siadając na krześle. - Jaa-aa jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie jak teraz... - dodałem.
-Będzie dobrze, a teraz chodź do domu odpocząć przyjedziesz do niej rano  - powiedział Louis.

*Perrie POV*
Obudził mnie straszny ból głowy, i jakieś  urządzenia. Otworzyłam oczy i zaczęłam się rozglądać, po pomieszczeniu w którym się znajdywałam, jednak nie byłam ani u siebie w domu, ani w domu chłopaków. Po chwili zrozumiałam, że jestem w szpitalu. Ale co się stało? Co ja tutaj robie. W moich rozmyśleniach przerwał mi lekarz który jak zobaczył, że juz nie śpie odrazu do mnie podszedł.
-Jak się pani czuje?- spytał.
-Głowa mnie boli, ii noga, co ja tutaj wogóle robie?- spytałam.
-Miała pani wypadek, potrącił panią samochód w skutek czego ma pani złamaną nogę, i wstrząśnienie mózgu. - powiedział. Jaki wypadek? Jaki samochód? Jak to się stało? Tyle pytań pojawiało się w mojej głowie, na które nie znałam odpowiedzi. Lekarz popatrzył jeszcze w moja kartę i wyszedł. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam ciche Proszę, i ktoś wszedł do środka.
-Jak się czujesz?- zapytał Zayn.
-Jeżeli nie brać pod uwagę złamanej nogi, i bolącej głowy to dobrze. - powiedziałam uśmiechając się.
-Bałem sie o ciebie - powiedział, siadając na stołku obok mnie.
-Nie musiałeś - powiedziałam, czując rumieńce na policzkach.
-Wiedziałem, że cię pociągam ale nie wiedziałem, że aż tak. - powiedział śmiejąc się.

***
Zayn przesiedział ze mną prawie cały dzień, za ten czas zjawiły się jeszcze u mnie dziewczyny razem z Sam, oraz chłopcy. Jednak zabrakło jednej osoby. Osoby która mnie zraniła. Osoby którą kocham. Osoby której ufam.
Niall'a ....


__________________________________________________________________________
Zmieniłam troszkę plany. Narazie nie bd dodawać rozdziałów tylko w piątki, ponieważ przez najbliższy miesiąc nie będzię mnie na blogu, więc chce pomału nadrobić zaległości.
Więc o to dodaje następny rozdział, mam nadzieje, że się wam spodoba.
Kolejny moment Zerrie <3 Może nie dokońca wymarzony ale jest.
I przepraszam jeszcze za krótki rozdział, ale brak czasu na dłuższy ;/
Komentujcie Miśki, komentujcie <3



3 komentarze