środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 18

Czytasz = komentujesz.




               ___________________________________________________________________


Jesy

'Siedziałam w kącie, i płakałam. Bałam się. Bałam się mojego ojca. Zawsze jak wracał z pracy 
był pijany. Nigdy nie wrócił trzeźwy. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam go w stanie trzeźwości.
Usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Kroki były coraz bliżej mojego pokoju. 
Jade leżała pod łóżkiem. Bała się tak jak Joseph i Jonathan. Wszyscy się baliśmy. Mama nas zawsze
broniła. Jednak nie zawsze uchodziła cało. Ojciej ją bił, rzucał w nią przedmiotami, butelkami. Wszystkim czym się dało. Jednak bała się uciec. Bała się, że ojciec nas znajdzie i zabije. Nikt nie wiedział do czego był zdolny. No chyba, że kolesie z którymi pije zawsze po pracy. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. To był on. Ojciec stał w sprogu drzwi, z butelka w ręce, i się rozglądał. Gdy mnie zauważył, rzucił butelką. Jednak ona nie trafiła we mnie, tylko poleciała gdzieś obok. Ojciec wkurzył się, że nie trafił we mnie tylko w ściane. Zawsze mścił się na mnie i Jonathanie, bo my zawsze broniliśmy mame i rodzeństwo. Ojciec podszedł do mnie, chwycił moje włosy w ręce, i podniósł. Następnie rzucił mną o ściane. Nie powiem, bolało i to bardzo. Potem zaczął kopać, i bić. Gdy byłam ledwo żywa, do pokoju wszedł Jonathan, i zaczął krzyczeć do ojca.
-Zostaw ją! - krzyknął, i podszedł do ojca aby go odepchnąć.
-Nie będziesz mi mówił, gówniarzu co mam robić!- krzyknął, i pchnął Jonathana na szafe. 
Znowu wrócił do mnie. Popatrzył na mnie. Zobaczył, że krwawię, i płaczę. Kopnął mnie, tym razem zabolało jak nigdy. Po chwili usłyszałam jak ktoś wbiega do domu. Okazało się, że była to policja. Było ich pięciu, może sześciu. Dwóch z nich poleciało do ojca, i zakuli go w kajdanki. Jeden gdy mnie zobaczył, odrazu do mnie podleciał. Gdy zobaczył, że oddycham i wiem co się dzieje, zadzwonił po pogotowie. Potem podleciał do Jonathana, jednak jemu nic nie było. Jade wyszła z pod łóżka, zapewniona przez policjanta, że ojciec nic jej już nie zrobi. Ojciec rzucał się, i kopał policjantów, że mają go puścić. Jednak oni mu się nie dali, i wyprowadzili go z domu. 
-Gdzie jest mama, i Joseph?- spytałam Jonathana.
-Na dole. Mama ma rozściętą brew, a Joseph ma złamaną nogę. Czekają na karetke - powiedział, tuląc mnie do siebie. Po chwili Jade, się do nas przyłączyła. Najbardziej szkoda było mi własnie jej, gdyż Jade nie tolerowała przemocy, i była bardzo wrażliwa. Nienawidziła gdy ktoś się bił. Nawet dla zabawy. Siedzieliśmy przytuleni do siebie jeszcze przez chwilę. Gdy oderwaliśmy się od siebie, przyjechała karetka. Opatrzyli mnie w domu, gdyz stwierdzili, że nie muszę jechać do szpitala. Następnie, poszli do mamy i Josepha. Po chwili podszedł do nas policjant.
-Jesteście dziećmi pana Kevina?- spytał.
-Ta-aak - odpowiedziała Jade.
-Nie musisz się już bać. Tata już nie wróci do was, i nie będzie was bił ani krzyczał. My tego dopilnujemy, okej? - spytał roztrzęsionej Jade.
Jade na odpowiedź, pokiwała głową i się do mnie wtuliła.
-Co teraz z nim zrobicie?- spytałam.
-Postawimy panu Kevin'owi zarzut, znęcania się nad rodziną, oraz usiłowanie zabójstwa was poprzez katowanie, bicie i popychanie. Stanie przed sądem. A następnie pójdzie do więzienia. Wasza mama będzie mogła prosić, o rózwód z nim, i nie będzię musiał go podpisywać, ponieważ znęca się on nad wami i mamą, więc sąd da go odrazu. - odpowiedział.
-A ile będzie siedział w więzieniu?- spytał Jonathan.
-Jeżeli zbierze się te wszystkie zarzuty, to około 15 lat. Jednak, ma jeszcze inne przekręty więc, grozi mu jakieś 20 lat....'

Obudziłam się, zapłakana. Koszmar z dzieciństwa wrócił. Dalej mam przed oczami obraz, ojca znęcającego się nad nami i mamą. Zawsze marzyłam o szczęśliwej rodzinie. Jednak ojciec w pewnym momencie zaczął pić, i się nad nami znęcać. Tamtego dnia gdy policja go wzięła. Nie wrócił już do nas. Tak jak powiedział policjant, stanął przed sądem. Niestety, ja i moje rodzeństwo również musieliśmy być obecni przy rozprawie. Byliśmy świadkami, i ofiarami równocześnie. Wtedy ojciec był trzeźwy, po raz pierwszy od kilku lat. Prosił nas, żebyśmy mu wybaczyli i wrócili szczęsliwie do domu. Ale my wiedzieliśmy, że znowu będzie to samo. Dlatego zeznawaliśmy przeciwko, niemu. Mama zażądała rozwodu. Ojciec powiedział, że się nie zgadza, ale sędzia i tak go udzielił. Ojciec został skazany na 20 lat więzienia. Najgorsze jest to, że za dobre sprawowanie, może wyjść. Wiem, że będzie się o to starał. Gdyż jak wyszliśmy z sali rozpraw, ojciec skuty stał z dwoma policjantami. I wtedy rzekł. 

'Zrobię wszystko, żeby wyjść wcześniej. Jeszcze się zobaczymy. I nie ujdzie wam to płazem.
Będziecie mieć jeszcze gorsze piekło, niż mieliście.'

Policjanci to usłyszeli. Uznali to za groźbę. Więc powiedzieli to sędziemiu. Sędzia zarządził, że ma odsiedziec całą karę w więzieniu. Jednak wiadome jest to, że i tak wypuszczą go wcześniej. Wiedziałam, że już nie usnę dlatego wstałam z łóżka, i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki, wodę i usiadłam na krześle. Piłam wodę, i patrzyłam się w okno przede mną. Nie zauważyłam nawet kiedy, Jadey znalazła się w kuchni.
-Jesy, stało się coś?- spytała, z troską.
-Nie - odpowiedziałam, z wymuszonym uśmiechem.
-Przecież widzę. Znowu koszmar?- spytała.
Dziewczyny wiedziały o tym co mnie spotkało, w dzieciństwie. Wiedziały również, że zawsze gdy mam koszmar, wstaje z łózka i ide do kuchni, po czym pije wode i patrze się w jedno miejsce.
-Ta-ak - odpowiedziałam, ze łzami w oczach.
-Cii... będzie dobrze, nie płacz - powiedziała Jade, przytulając mnie do swojego drobnego ciała.
Siedziałyśmy tak z 5 minut. Cieszyłam się, że mam tak wspaniałe przyjaciółki. Lepszych nie mogłam sobie wymarzyć. 
-Dziękuje - powiedziałam.
-Nie ma za co. Wiesz, że zawsze możesz liczyć na mnie i na dziewczyny - powiedziała, ścierając łze na moim policzku.
-Wiem, dziękuje - odpowiedziałam wtulając się w nia ponownie.
-Ide spać - powiedziałam, i wstałam z krzesła.
-Chesz żebym spała dzisiaj z Tobą?- spytała, Jade wyrzucając pustą butelkę do kosza.
-Jakbyś mogła - powiedziałam.
Lubiłam jak dziewczyny ze mną, spały jak miałam koszmar. Gdyż po tym jak ojca aresztowano, też miałam koszmary. Wtedy mama przychodziła do mnie, kładła się ze mną i mnie przytulała. 
Ruszyłyśmy z Jade, na góre. Weszłyśmy do mojego pokoju. Jade położyła się obok mnie. Przytuliła mnie, i przykryła się kocem. Po kilku minutach, usnęłam.


Jade

Było mi szkoda Jesy. Wiem co przeżywała w dzieciństwie. Ale nie mogłam sobie wyobrazić tego, jak można coś takiego robić własnej rodzinie. Obudziłam się około 9. Jesy jeszcze spała. Wyślizgnęłam się po mału, z łóżka, i po cichu wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie. Weszłam do pokoju, wzięłam ciuchy na dzisiaj, i poszłam pod prysznic. Po szybkim prysznicu, przebrałam się w ciuchy, i umyłam zeby. Następnie, nałożyłam puder, zrobiłam kreski i wymalowałam rzęsy mascarą. Włosy rozpuściłam, robiąc lekkie fale. Wyszłam z łazienki. Udałam się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Postanowiłam zrobić śniadanie, nam wszystkim. Usmażyłam więc naleśniki. Gdy kończyłam je robić, do kuchni weszła Pezz i Lee.
-Dzień dobry - powiedziała, Lee.
Odpowiedziałam jej uśmiechem. Do Perrie również się uśmiechnęłam. Gdy wyłożyłam wszystko na stół, postanowiłam iść sprawdzić czemu Jesy jeszcze nie ma.
-Ty nie jesz?- spytała zdziwiona, Perrie.
-Jem, ale ide sprawdzić co u Jesy. Znowu miała w nocy koszmar - powiedziałam, na co dziewczyny, postanowiły, ze pójdą ze mną. Weszłyśmy do pokoju Jesy, lecz jej w nim nie było. W łazience też. Zostało nam ostatnie miejsce do sprawdzenia. Balkon. Podeszłyśmy bliżej niego i Bingo! Jesy siedziała na ziemi, patrząc na niebo.
-Czemu nie zeszłaś na dół?- spytałam.
-Właśnie miałam to zrobić - odpowiedziała.
-Jess, będzie dobrze. Nie martw się na zapas - powiedziała Pezz, podchodząc bliżej dziewczyny.
-Dziękuje, wam, że ze mną jesteście - powiedziała, płacząc.
-Od tego wkońcu jesteśmy, co nie?- spytała Lee. 
-Dobra chodźmy na śniadanie, bo zaraz nam nalesniki wystygną - powiedziałam.
Jesy się zaśmiała, i zeszła z nami na dół. Usiadłyśmy przy stole, i zaczęłyśmy jeść, śmiejąc się, i wygłupiając. Przez co poprawiłyśmy Jesy, humor.
-Skoro mamy dzisiaj wolne, to może pojedziemy gdzieś, hmm?- spytałam.
-Dobry pomysł, ale gdzie?- spytała Lee.
-Może na początku do C.H na zakupy, a potem do wesołego miasteczka?- spytała Perrie.
-Taak! - krzyknęła Lee, na co się zaśmiałyśmy.
-A obiad zjemy w Nandos - powiedziałam, na co Jesy się uśmiechnęła.
Uwielbia chodzić na obiad własnie do Nandos. Po zjedzeniu śniadania, poszłyśmy się przygotować do wyjścia. Weszłam do pokoju, i zobaczyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość.

Harreh♥: Cześć kochanie xx
Masz może ochotę, się spotkać? xx

Przez chwilę, się zastanawiałam co mam mu odpisać. Hazz nie lubiał, jak ktoś go spławiał. Jednak nie zostawie Jesy, tylko żeby się z nim spotkać. Jess jest dla mnie jak siostra. Po chwili zastanowienia, odpisałam.

Ja: Hej, przepraszam ale Jesy, jest w kiempskim stanie psychicznym.
Postanowiłyśmy z dziewczynami, że wybierzemy się wszystkie na zakupy, i do
wesołego miasteczka. Nie chce jej zostawiać. Jest dla mnie jak siostra. 
Spotkamy się jutro. Nie jesteś zły? xx

Nie czekając na odpowiedź, spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do torebki, i zeszłam na dół. Jak się okazało, byłam pierwsza. Stanęłam w holu, i czekałam na dziewczyny. Po chwili, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Harreh♥: Jasne, że nie jestem zły. Gdy któryś z chłopaków, był w takim stanie.
Sam bym tak postąpił. Mam nadzieje, ze nie jest źle.
Pozdrów ode mnie Jesy. A jutro pójdziemy na jakiś obiad, albo coś.
Pozdrów dziewczyny i bawcie się dobrze xx


Ja: Dziękuje pozdrowie. Kocham cie xx


Harreh♥: Ja ciebie też xx

Nie odpisałam mu już. Wsadziłam telefon do torebki. Po chwili na dole zjawiły się dziewczyny. Wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do samochodu, i udałyśmy się do C.H.


Harry

Po tym jak Jade mi napisała, że Jesy jest w kiepskim stanie psychicznym, i że dziewczyny jadą z nią na zakupy żeby ją pocieszyć, usiadłem na kanapie, i włączyłem TV. Wiedziałem jak to jest. Po tym jak Elka zerwała z Louis'em, przez telefon. Ja z chłopakami robiliśmy wszystko, żeby poprawić mu humor. Minął miesiąc od kąd Louis jest sam. Dalej kocha Eleanor bo to widać. Jednak mówi, że nie przeżywałby tego tak strasznie, gdyby nie zerwała z nim przez SMS'a. Według Louis'a zerwanie przez telefon, jest najgorszym. Zgodzę się z nim. Dochodziła godzina 12, a chłopcy dalej spali. Byłem głodny, więc poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kanapki. Góree kanapek. Ponieważ wiedziałem, ze chłopcy się zaraz obudzą i będą głodni. Wcale się nie myliłem. Po 5 minutach na dół zeszli wszyscy prócz Zayn'a, który był śpiochem. Gdy Niall zobaczył kanapki, odrazu się na nie rzucił, przez co się zaśmiałem. Zaczęliśmy jeść. Po chwili doszedł do nas, Zayn. Po zjedzonym posiłku, odniosłem talerz do kuchni. Wziąłem sobie pepsi, i udałem się do salonu.
-To co dzisiaj robimy?- spytał Zayn.
-Może zaprosimy, dziewczyny?- spytał Louis.
-Mają dzisiaj babski dzień - odpowiedziałem, biorąc łyka napoju do buzi.
-To skoro one mają, babski dzień, to może my sobie zróbmy męski dzień - powiedział Niall.
-To wcale nie taki zły, pomysł - powiedziałem.
-Okej, więc zrobimy tak, że Harry i Niall pojadą na zakupy, i kupią coś na grilla, a my wszystko przygotujemy, hmm? - spytał Liam.
Kiwnęliśmy głowami na tak, że się zgadzamy. Poszedłem na górę po telefon, i zeszłem na dół, gdzie czekał juz na mnie Niall. Wziąłem kluczyki od samochodu, i udaliśmy się do niego. Weszliśmy do środka, odpaliłem silnik, i pojechałem w stronę sklepu.


***

Siedzimy z chłopakami w ogrodzie. Louis pilnuje grilla, a my siedzimy wokół niego. Wspominaliśmy czasy X-Factora. Tam wszystko się zaczęło. Poznaliśmy się, zaprzyjaźniliśmy i pokochaliśmy jak bracia. Louis skończył smażyć karkówkę i kiełbase na grillu. Postawił na stole i zaczeliśmy jeść. Była godzina 20 jak skończyliśmy jeść. Postanowiliśmy, że zadzwonimy do dziewczyn. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do Jade...


Jade POV

Wróciłiśmy do domu 2 godziny temu. Jak zwykle obładowane zakupami. Jesy poprawił się humor, z czego bardzo się ciesze. Nie lubiałam gdy któraś z dziewczyn była smutna, albo była w słabym stanie psychicznym. Siedziałysmy z dziewczynami, na kanapie oglądając jakiś film. Po chwili usłyszałam, dźwięk dzwoniącego telefonu. Okazało się, że był to mój telefon. Wzięłam go do ręki i odebrałam.
-Halo?- spytałam.
-Cześć kochanie. - powiedział Hazz.
-Hej, stało się coś? - spytałam.
-Nie, nie. Siedzimy z chłopakami w ogrodzie, i pomyśleliśmy czy może chciałybyście się dołączyć?
-Spytam dziewczyn i dam ci znać, okej?
-Okej, kocham cię.
-Ja ciebie też - powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i spytałam się dziewczyn czy chcą iść. Stwierdziłyśmy, że jednak pójdziemy. Rozerwiemy się, przynajmniej.
Postanowiłam, że napiszę Hazzie SMS'a.

Ja: Kochanie, spodziewajcie się nas do 10-15 minut.
xx

Wzięłam telefon i poszłam do swojego pokoju, po ciuchy na jutro. Wiedzialam, że zostaniemy tam na noc, jak zawsze, więc wolę się ubezpieczyć. Spakowałam ciuchy, do plecaka, i zeszłam na dół. Dziewczyny już tam stały. Wyszłyśmy z domu, zamknęłam drzwi na klucz, i weszłyśmy do samochodu. Po 10 minutach, byłyśmy na miejscu. Wysiadłyśmy z auta, i udałyśmy się w stronę drzwi chłopakow. Jak zwykle były otwarte, więc weszłyśmy bez problemu. Zostawiłysmy swoje rzeczy, w salonie, i weszłyśmy na ogród.
-Cześć, kochanie - powiedział, Hazz podchodząc do mnie i całując.
-Hej - odpowiedziałam. 
Przywitałam się z resztą chłopaków, przytulając i usiadłam obok Hazzy.  
Cały wieczór przegadaliśmy wspominając, czasy X-Factora i nie tylko. Około 1 w nocy, udaliśmy się do pokoi. Ja spałam w pokoju z Hazzą, Pezz z Zayn'em, co mnie szczerze zdziwiło gdyż zawsze spała z Zayn'em, a Lee i Jesy zajmowały pokój gościnny. Harry położył się na łóżko, a ja poszłam pod prysznic. Następnie przebrałam się w piżamę, i położyłam obok Hazzy. Przytuliłam się do niego i usnęłam...

***

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Niechętnie otworzyłam oczy, i przekręciłam się na drugi bok. Gdy chciałam się przytulić do Harry'ego, zobaczyłam tylko puste miejsce obok mnie. Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie dresy i bluzkę Hazzy. Chwyciłam za klamkę i wyszłam z pokoju. Będąc na schodach, poczułam zapach naleśników. Byłam pewna, że to Hazz je robi. Wcale się nie pomyliłam, gdy znalazłam się w kuchni ujrzałam mojego chłopaka, krzątającego się po kuchni. Podeszłam do niego cicho, i przytuliłam się do niego od tyłu.
-Wystraszyłaś mnie - powiedział, odwracając się do mnie twarzą.
-Przepraszam - powiedziałam, i wtuliłam sie do niego.
-Głodna?- spytał.
-Baardzo - odpowiedziałam.
Gęstem ręki pokazał mi żebym usiadła. Zrobiłam tak jak kazał, usiadłam przy stole, a po chwili Hazz położył na nim naleśniki, owoce, dżem i bitą śmietanę. Po chwili na dole zebrała się reszta bandy, i również zaczeli jeść. Po skończonym posiłku, pomogłam Hazzie pozmywać wszystkie naczynia, i posprzątać w kuchni. Gdy już skończyliśmy, poszliśmy do ogrodu gdzie siedziała reszta. Położyłam się na trawie, i nalałam do szklanki soku pomarańczowego. Jak na wrzesień w Londynie, było bardzo ciepło, wręcz gorąco. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nikomu nie chciało sie iść otworzyć drzwi, więc padło na mnie. Niechętnie wstałam ze swojego miejsca, i ruszyłam w stronę drzwi. Chwyciłam za klamkę, i osobę którą zobaczyłam nie spodziewałam się nigdy....


____________________________________________________________
Nadrabiam zaległości. Przepraszam, że dodaje rozdziały po tak długim terminie. Ale miałam brak weny, teraz ona powróciła i rozdziały będą dodawane regularnie. Zapraszam na wattpad'a, i prosze komentujcie, ponieważ nie wiem czy mam dalej pisac czy nie. Zastanawiam się nad zakończeniem bloga, po 25 rozdziale, i zrobić sobie przerwe. A następnie pisać część 2. Jeżeli chcecie czytać 2 część, głosujcie. Na blogu pojawi się ankieta. Dodaje ten rozdział, dzisiaj ponieważ miałam wczoraj natchnienie i go napisałam. Teraz rozdziały będa dodawane w środy. Życzę miłego czytania <3



poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 17

Czytasz = komentujesz.

_______________________________________________________________

Jade

Nie pomyślałabym kiedyś, że moje życie zmieni o 180 stopni. Gdyby nie Xfactor, skończyłabym studia i znalazła prace. A teraz? Mam 3 wspaniałe przyjaciółke, 4 wspaniałych przyjaciół, i najcudowniejszego chłopaka na świecie. Gdybym miała wybierać jeszcze raz, czy iść do Xfactora czy nie. Wybrałabym oczywiście pójście do niego. Nie wyobrażam sobie innego życia. Przygotowywałam się do wyjścia do studia. Wychodząc z pokoju, poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na niego. Dostałam SMS'a:

Harreh ♥: Cześć kochanie x.
O której wychodzisz dzisiaj ze studia? xx

Ja: Hej x
Pewnie około 16, a co? xx

Harreh♥ : Czekaj na mnie pod studiem.
Porywam cię, nie pytaj gdzie bo i tak ci nic nie powiem xx
Do później xx


Nie odpisałam mu już. Byłam ciekawa co  tym razem wymyślił. Jednak nie miałam czasu, na myślenie nad tym. Musiałam jechać do pracy. Gdybym sie spóźniła, Sam by mnie zabiła. Wezwałam taksówkę, i pojechałam w strone studia. Po 10 minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do studia.


***

Wybiła godzina 16. Sam puściła nas już do domu. Około 16 Harry napisał mi SMS'a, że czeka juz pod studiem. Pożegnałam się z dziewczynami, i wyszłam ze studia. Po chwili zauważyłam czarnego Range Rovera, i do niego podeszłam. Harry gdy mnie zauważył, podszedł i pocałował.
-Cześć, kochanie - powiedział, przytulając mnie do siebie.
-Hej. - odpowiedziałam.
Chciałam wejść do auta, jednak Harry mi w tym przeszkodził. Otworzył mi drzwi i pomógł wejść, a następnie sam to zrobił.
-Jaki dżentelman. - powiedziałam, z uśmiechem.
-Kiedyś trzeba - odpowiedział, odpalając silnik.
-Gdzie jedziemy? - spytałam.
-Niespodzianka - powiedział, i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku...


Perrie

Po tym jak pożegnałam się z dziewczynami, udałam się w stronę samochodu. Wchodząc do środka, usłyszam dźwięk SMS'a. Zanim odjechałam, wzięłam telefon i sprawdziłam, kto napisał.

Barbara: Cześć kochana, miałabyś ochote się ze mną spotkac?

Gdy zobaczyłam, że to Barbara na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Tak dawno jej nie widziałam. Może i nie znam jej długo, ale lubie ją. Nie zastanawiałam się ani chwili więcej, i odpisałam jej:

Ja: No pewnie. Centrum Handlowe o 16,30?

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Dostałam ją po chwili.

Barbara: Okej, to do zobaczenia xx


Nie odpisałam jej już, bo sądziłam, że to bezsensu. Z pod studia do Centrum Handlowego mam 20 minut drogi. A jest 16:10. Odpaliłam silnik i udałam się w stronę C.H.
Po około 20 minutach byłam na miejscu. Zaprakowałam na parkingu, wewnątrz i udałam się do windy. Czekałam na nią przy wejściu. Po chwili, ujrzałam jak w moją stronę idzie brunetka.
-Cześć - powiedziała, przytulając mnie do siebie.
-Hej - odpowiedziałam.
-To co zakupy? - spytała.
Pokiwałam głową z uśmiechem, i rzuciłyśmy się w wir zakupów.


Jade POV

Po około 30 minutach jazdy, byliśmy na miejscu. Nie znałam tego miejsca wcześniej, a w Londynie mieszkam już kilka lat. Harry pomógł mi wysiąść z samochodu. Chwycił moją ręke, i prowadził przez las. Na poczatku się bałam, że mnie uprowadził czy coś. Ale gdy już dotarliśmy na miejsce, nie mogłam uwierzyć w to co widze. Staliśmy na wielkiej polanie. Naprzeciwko niej, było jeziorko. Znajdował się tam również, pomost. Na środku tej polany, rozłożony był koc, a obok niego stał kosz ze smakołykami.
-Podoba się?- spytał Hazz.
-No pewnie - krzyknęłam, i przytuliłłam do chłopaka.
Udaliśmy się w kierunku koca. Usiedliśmy i zaczęlismy jeść smakołyki, przyrządzone przez Harry'ego.


***

Leżeliśmy i wpatrywaliśmy się w niebo. Było ciemno. Niebo zdobiło dużo gwiazd. Było cudownie.
A zwłaszcza, że obok mnie leżał Harry. Nic lepszego nie mogło mnie spotkać w życiu. Mam cudownego chłopaka, który się o mnie troszczy, i zabiera w różne miejsca. Jak byłam z Sam'em, cały czas siedzieliśmy u mnie, oglądając jakieś filmy, a czasami mecze na których zasypiałam. Gdy się do niego wprowadziłam, spędzał czas z kolegami. A gdy mu zaproponowałam, żeby gdzieś iść zbywał mnie. Często zastanawiałam, się czy spakować swoje rzeczy i zniknąć z jego życia. Jednak nie miałam na to odwagi. Gdy dowiedziałam się o jego zdradzie, to.. zabolało. Może i miałam go już dość, ale go kochałam. Był tak naprawde moim pierwszym chłopakiem. Ale zniszczył to. Zniszczył to co między nami było. Bałam się związku Harrym, nadal się boje, ze mnie zdradzi. Jednak mu ufam i wierze, że niczego takiego nie zrobi. Teraz tego nie żałuje. Jestem szczęsliwa, i nic tego nie zmieni.
-O czym myślisz?- spytał Hazz, wyrywając mnie z myślenia.
-O nas - powiedziałam.
Poczułam jak złapał mnie za ręke, i przyciągnął bliżej siebie. 
-Mianowicie?- spytał.
-Mianowicie o tym, że jesteś najcudowniejszym chłopakiem na świecie, i że cię kocham.- powiedziałam, po czym Harry przyciągnął mnie do siebie, w taki sposób, że siedziałam mu na kolanach.
-Też cię kocham. -powiedział, i mnie pocałował.


Perrie POV

Z Barbarą pożegnałyśmy się 2 godziny temu. Za ten czas zbliżyłyśmy się do siebie. Mogę nawet powiedzieć, że się zaprzyjaźniłyśmy. Dowiedziałam się między innymi, że Barbs pochodzi z Węgier. Ale mieszka w Londynie, ponieważ tutaj rozwija jej sie kariera. Dowiedziałam się również, że mieszka niedaleko nas. Mieszka w małym domku. Oraz jest gadułą, tak jak ja. Buzia jej się zupełnie nie zamyka. Ale mi to nie przeszkadza. Gdy ja coś opowiadam dziewczynom, one albo udają, że słuchają, albo po chwili wychodzą. A co do dziewczyn. Jade jeszcze nie wróciła z randki. A ja, Jesy, i Lee siedzimy na kanapie i oglądamy jakiś film. Po chwili usłyszałyśmy, jak ktos zamyka drzwi. Okazało się, że to Jade.
-Jak było na randce?- zapytała Jesy.
-Fajnie.- odpowiedziała, uśmiechając się.
-Tylko fajnie? Nic więcej, tylko fajnie?- spytała, Lee.
Zaśmiałyśmy się z dziewczynami na pytanie Lee. Zawsze interesowała się nami, i dalej to robi. To ona zawsze nam doradzała, i pomagała.
-Baaaardzo fajnie - powiedziała Jade, przeciągając literkę a.
-No, i to się rozumie - odpowiedziała Lee, wstając z kanapy i udając sie do kuchni.
Resztę wieczoru spędziłyśmy na gadaniu, o wszystkim i o niczym. Około 23 rozstalysmy się, i poszłyśmy spać.

Eleanor

To już pierwszy miesiąc, od kąd jestem na tym cholernym odwyku. Tęsknie za Louis'em. Ale nie miałam innego wyjścia. Rodzice kazali mi wybierać albo odwyk, albo mam zacząć sobie radzić sama. Ale kto zechce w pracy narkomanke? Hmm? Odwyk trwa jakieś pół roku. Ale ja już nie mam siły. Wiem, że źle postąpiłam nie mówiąc o tym Louis'owi, ale bałam się. Bałam się, że mnie zostawi. Że się ode mnie odwróci. Wiem, że zrywając z nim przez SMS'a postąpiłam jeszcze gorzej ale nie miałam innego wyjścia. Codziennie wieczorem, przypominam sobie nasze wspólnie spędzone chwile. Nasze wyjazdy, imprezy. Dalej mam na tapecie nasze wspólne zdjęcie. Wiem, że Louis może sobie ponownie ułożyć życie, ale w głębi mam nadzieje, że jak wróce i mu wszystko opowiem to mi wybaczy. Czasami mam ochotę napisać do Louis'a, cokolwiek. Ale boje się. Boję się, że na mnie nakrzyczy. Boję się jego reakcji. Po długiej kąpieli, ubrałam się w piżame i poszłam spać...


______________________________________________________________

Wiem zabijecie mnie. Przeeeeeeeeeepraszam, jak zwykle się spóźniam, ehh..
A więc mam do was 4 sprawy.
Po 1 podawajcie w kom wasze snapy, a zaprosze was i wyśle je jak rozdział będzie gotowy.
Po 2 są tu jakieś Janoskianators?
Po 3 zapraszam również, na opowiadanie na wattpad'a.
Po 4 piszcie w kom, co chcecie w następnym rozdziale.
Tyle ode mnie, przepraszam i życze miłego czytania. <3








sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 16

                                                             Czytasz = komentujesz

________________________________________________

Jade

Zaniedługo w domu chłopaków powinna pojawić się Pezz z Zayn'em. Od samego rana z dziewczynami i resztą przygotowywujemy dom. Niall z Lou pojechali na zakupy, Liam z Hazzą zajmowali się jedzeniem, a my dekoracjami. Zmieniłyśmy umeblowanie w salonie. Wzasadzie on nawet nie wyglądął jak salon. Kanapa stała w kącie. Obok telewizora, znajdowała się mała scena dla DJ'a. Znalazło się też miejsce, na stoły z jedzeniem i piciem, oraz miejsce do tańczenia. W ogrodzie również można było wziąść coś do jedzenia lub picia, a nawet zatańczyć. Dom w środku przystroiłyśmy kwiatami. Nad wejściem do salonu wisiał napis : 'Happy Birthday Perrie!'.
Około godziny później, zaczęli przychodzić goście. Gdy wszyscy przyszli schowaliśmy się i czekaliśmy aż przyjdzie Zayn z naszą solenizantką...

Perrie

Zaparkowaliśmy z Zayn'em pod domem chłopaków. Wysiedliśmy z auta, i udaliśmy się w stronę drzwi. Gdy weszliśmy do środka, było dziwnie cicho. Nagle zauważyłam wielki plakat nad salonem z napisem : 'Happy Birthday Perrie'. A po chwili wszyscy którzy się znajdowali w salonie, wyskoczyli i zaczęli mi śpiewać. Gdy skończyli rzuciłam się na dziewczyny.
-Dziękuje!- krzyknęłam, tuląc dziewczyny.
-Nie ma za co, kochana - powiedziała Jade.
Odsunęłam się od dziewczyn, i podeszłam podziękować chłopakom. Następnie goście których zaprosili, zaczeli do mnie podchodzić i składać życzenia. Większość z nich znałam. Największa niespodzianką było dla mnie to, że zaprosili nawet moją rodzinę. Po składaniu życzeń, na scene wszeł DJ, i zaczął puszczać kawałki do których wszyscy tańczyli.

***

Impreza trwała od 3 godzin, a wszyscy się świetnie bawili. Niestety moja rodzina musiała jechać wcześniej, gdyż później nie było juz żadnych autobusów. A samochód im się zepsuł.
Postanowiłam chwilę odpocząć, i udałam się do ogrodu. Usiadłam na ławeczce, i patrzyłam jak bawią się inni. Zawsze marzyłam o urodzinach, na których będzie duża grupka osób. W dzieciństwie na moich urodzinach zawsze była tylko rodzina, i może 3-4 koleżanki. Dzisiejsza impreza urodzinowa, jest moja najlepszą w życiu. Posiedziałam tak chwile, póki nie usłyszałam, że ktos do mnie podchodzi. Była to Jadey.
-Coś się stało?- spytała zmartwiona, siadając obok mnie.
-Nie - odpowiedziałam, lekko się uśmiechając.
-To czemu tu siedzisz, a nie bawisz się?- spytała, popijąc napój z kubka.
-Chciałam chwilę odpocząć - powiedziałam.
-Dobra już odpoczęłaś wystarczająco, a teraz idziemy się bawić - powiedziała wstając, i podając mi ręke. Chwyciłam ją za ręke i ruszyłyśmy w stronę parkietu.

***

Szczerze mówiąc to nawet nie wiem, kiedy ta imprezą się skończyła. Ponieważ byłam tak pijana, że nie pamiętam niczego. Obudziłam się z cholernym bólem głowy, na kanapie. Nie dość, ze mam kaca, to jeszcze mnie boli kręgosłup przez tą cholerną kanapę. Wstałam i ruszyłam do kuchni po wodę, i jakąs tabletke. Postanowiłam, że otworze drzwi tarasowe, bo jest cholernie gorąco. Dopiero wtedy zauważyłam, że na ziemi śpi reszta. Oprócz Niall'a bo on śpi na stole. Podeszłam do drzwi od tarasu i otworzyłam je na ościerz.  Popatrzyłam na zegarek, była 10,30. Stwierdziłam, że skoro już nie śpie zrobie reszcie cos do jedzenia. Wzięłam się za robienie kanapek. Jednak nie zauważyłam, że obok mojej ręki lezy szklanka, i niechcąco zrzuciłam ją na co się rozbiła. Właśnie sięgałam po zmiotke, gdy w kuchni pojawili się wszyscy. Wyglądali jakby ktos kogoś zamordował.
-Nic ci nie jest?- spytała Jadey.
-Nie?- bardziej spytałam niż odpowiedziałam.
-Myśleliśmy, że coś ci się stało. - powiedział zdyszany Louis.
-Szklanka mi tylko spadła - powiedziałam, wskazując ręke na miejsce w którym leży szkło.
-Och - powiedział Niall.
Nie odpowiadając zaczełam sprzątać szkło. Opróżniłam zmiotkę i dosiadłam się do przyjaciół, którzy zajadali się kanapkami zrobionymi przeze mnie. Po skończonym posiłku, postanowiliśmy posprzątać bałagan po imprezie.


***
Po około 2 godzinach dom lśniał jak nigdy. Zmęczeni opadliśmy na kanape, i fotele. Zerknąłam w kąt i przypomniałam sobie, że nie otworzyłam prezentów. Leniwie wstałam z kanapy i podeszłam do prezentów.
-Gdzie idziesz?- spytał Zayn.
-Otworzyć prezenty - powiedziałam z uśmiechem na twarzy, siadając przy nich.
Wzięłam do ręki małe pudełeczko.
-Od kogo to?- spytałam.
-Ode mnie - powiedział Zayn.
Odpakowałam je i otworzyłam. Gdy zobaczyłam co znajdowało się w środku oniemiałam. Była tam piękna złota bransoletka, z zawieszką w kształcie serduszka, które było wysadzane diamencikami.
-Podoba sie?- spytał z cwaniackim uśmieszkiem.
-I ty sie jeszcze pytasz?- spytałam, na co on sie zaśmiał.
Podeszłam do niego i przytuliłam.
-Dziekuje - powiedziałam. - Zapniesz?
Po tym jak Zayn zapiął mi bransoletke, poszłam odpakowywać następne prezenty.


***

Tych prezentów było baaardzo dużo. Rozpakowywałam wszystkie z godzine jak nie dłużej. Od dziewczyn dostałam, naszyjnik, kolczyki, i kilka bluzek, oraz sukienek. Od Niall'a również dostałam naszyjnik, z zawieszką w kształcie serca. Będzie pasować do bransoletki. A od reszty dostałam, również biżuterię, jakieś ciuchy i słodycze. Byłam im wdzięczna za Imprezę niespodzianke. Nie spodziewałam się tego. Mam najwspanialszych przyjaciół na świecie. Jednak przyjemności nie trwają wiecznie. Musiałyśmy z dziewczynami wracać do domu, gdyż zaczynamy nagrywanie nowej płyty.
Pożegnałyśmy się z chłopakami, i wróciłyśmy do domu. Było mi trochę ciężko, nieść te wszystkie torby z prezentami po schodach, ale dałam jakoś rade. Gdy weszłam do pokoju, położyłam wszystko na ziemie, i zmęczona opadłam na łóżko. Popatrzyłam na zegarek była 21, wzięłam piżame i poszłam wziąść dłuuugą kapiel. Gdy wyszłam z wann ubrałam piżame i zmyłam makijaż. Umyłam włosy, i ruszyłam do pokoju. Rozczesałam włosy, i położyłam się do łóżka. Przeglądnęłam jeszcze TT i Ig, i poszłam spać..


***

Od conajmniej 5 godzin siedzimy z dziewczynami w studiu, i pracujemy nad następna płytą. Chcemy aby ta płyta była wyjątkowa. Trasa koncertowa obejmie więcej, państw niż do tej pory z czego bardzo się cieszymy. Jednak piosenki z nowej płyty, pojawią się dopiero pod koniec roku lub w następnym. We wakacje czekają nas jeszcze koncerty, i nie tylko. Nigdy nie sądziłam, że będę siedzieć w takim miejscu, z 3 najlepszymi dziewczynami na świecie. Mogę je juz nazwać siostrami. Zawsze razem. Wszystko robimy razem. Śpiewamy razem. Mieszkamy razem. Spędzamy wakacje razem. Chodzimy na zakupy razem. Pożyczamy sobie ciuchy. Buty też, ale rzadziej. Ważne jest to, że jesteśmy teraz razem i nagrywamy piosenki na naszą 3 płytę. Z rozmyślania wyrwał mnie głos Sam:
-Jesteście już wolne - powiedziała z uśmiechem, i wyszła.
-To co zakupy?- spytała Jadey.
Na odpowiedź pokiwałyśmy z dziewczynami głowami, że się zgadzamy. Kierowca podwiózł nas pod centum handlowe. Weszłyśmy do środka, i zaczęłyśmy wchodzić do każdego sklepu.
Po około 2 godzinach, zrobiłyśmy się głodne. Poszłyśmy do budki, i zamówiłyśmy sobie pizze.
-Ale jestem głodna - powiedziała Jade.
-Nie tylko ty - odpowiedziałam, po czym kelner przyniósł nam nasze zamówienie.
Zaczełyśmy jeść. Jadłyśmy w ciszy, gdyż byłyśmy strasznie głodne. Po skończonym posiłku, wzięłyśmy zakupy i udałyśmy sie do domu.

Zayn

Cieszyłem się, że prezent ode mnie spodobał się Pezz. Pomagała mi go wybrac Jade, bo sam bym lepiej nie wybral. Cięszę się też, że nasze stosunki do siebie stały się lepsze. Często zastanawiam się jak mogłem być dla niej taki.... oschły, wredny, a przede wszystkim zachowywałem się jak skurwysyn. Cały czas ją raniłem. Byłem dla niej miły tylko wtedy, jak byliśmy w pobliżu paparazzi.
Wtedy byłem głupi. A teraz nie jesteś? - mówi moja podświadomość.
Może i jestem ale nie aż tak jak wtedy. Zmieniłem się i to bardzo. Ale na lepsze. A to wszystko dzięki Pezz. Leżałem oglądając TT i Ig. Rozmyślałem jeszcze chwile, aż usnąłem...

___________________________________________________________________
Wiem, wiem nienawidzicie mnie.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział.
Przez święta siedziałam u kuzynek, dlatego nie miałam jak napisać.
Potem musiałam poprawić wszystkie oceny.
Gdy już chciałam się wziąść za pisanie, dowiedziałam się, że zmarła bliska mi osoba. A mianowicie ciocia. Załamałam sie. Jeszcze zaledwie przed świętami, widziałam ją pęłną szczęscia i radości, a tu tak nagle dowiaduje się, że nie żyje.
Po tej wiadomości, nie umiałam nic napisać.
Jeszcze raz przepraszam. Obiecuje, że teraz rozdziały będa pojawiać się punktualnie co każdą środe. Zdarzy się nawet, że będa dodawane częściej.
Przepraszam jeszcze raz i życzę miłego czytania ;)