środa, 11 lutego 2015

Rozdział 20.

Czytasz = komentujesz.
Zapraszam na mojego nowego bloga
Życzę miłego czytania xx

______________________________________________________________________



Zayn

Siedziałem w swoim pokoju i czekałem na Doni. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi, powiedziałem 'Proszę'. Drzwi się otworzyły, a w nich stała Doni. Ręką zaprosiłem ją do środka, i czekałem aż usiądzie. Gdy już to zrobiła, patrzyła się na mnie i czekała aż coś powiem. Jednak ja nie do końca nie wiedziałem, jak mam jej to powiedzieć i czy w ogóle jej powiedzieć. 
-Co się stało? - spytała, z troską, patrząc się na mnie. Cieszyłem się, że ona się pierwsza odezwała gdyż, ja nie wiedziałem jak to zrobić. 
-Spieprzyłem Doni, spieprzyłem... -powiedziałem, czując jak po moim policzku spływa łza. Doni bardzo często mi pomagała w problemach, jednak po raz pierwszy zobaczyła jak płacze. 
-Co spieprzyłeś? - spytała, obejmując mnie. Opowiedziałem jej wszystko od początku do końca. Razem z tym, że nasz 'związek' jest fikcją. Powiedziałem jej też, że zakochałem się w Pezz. Uwielbiałem w Doni najbardziej to, że potrafiła wysłuchać człowieka, i umiała mu też pomóc.
-Ja nie wiem, co ja mam ci powiedzieć - powiedziała Doni, wstając z łóżka. - Daj jej narazie czas na przemyślenie. Za dużo razy ją skrzywdziłeś, nie dzwoń do niej, nie pisz i nie nachodź w domu. Zobaczysz, że ona wkońcu się ugnie, i do ciebie odezwie. Jeżeli chcesz mogę z nią porozmawiać, ale za to bierzesz mnie do Londynu - powiedziała, ostatnie zdanie z uśmiechem na twarzy. Doni zawsze chciała pojechać do Londynu, i spędzić tam czas z rodziną. Chciała również, iść na zakupy, ale to już pomińmy. 
-Dziękuje - odpowiedziałem, wstając z łóżka i tuląc dziewczyne do siebie. Zawsze mogłem na nią liczyć. Odbierała ode mnie telefony, w nocy i wiem, że gdyby była taka potrzeba, przyjechała by nawet nad ranem. Tak samo mogła liczyć na mnie. Waliyha i Safaa, nie wiedziały jeszcze co to problemy. Dziewczyna pożegnała się ze mną, i poszła do swojego pokoju. Po tym jak wyszła, myślałem nad tym co mi powiedziała. Może i miała racje, może powinienem dać jej czas? Myślałem jeszcze dłuższy czas, aż odpłynąłem w kraine Morfeusza.


***

Obudziłem się o 10. Wstałem i poszedłem wziąć prysznic. Wyszedłem z kabiny, i okryłem się ręcznikiem.  Wytarłem się i ubrałem. Wyszedłem z łazienki, i zacząłem pakować swoje rzeczy do walizki. Gdy juz wszystko spakowałem, pościeliłem łożko i zszedłem na dół. Będąc na schodach, poczułem zapach, który czułem codziennie rano w dzieciństwie. A mianowice naleśniki. Uwielbiałem naleśniki, mamy. Wedługo mnie robi najlepsze na świecie. Wszedłem do kuchni, gdzie zastałem moją mame i siostry. Przywitałem się z nimi, i usiadłem do stołu.  Po skończonym posiłku, posprzątałem na stole i udałem się do przedpokoju. 
-Już wyjeżdżasz kochanie?- spytała mama, patrząc na mnie ze smutkiem.
-Niestety muszę, ale zaniedługo święta i przyjade na dłużej obiecuje - powiedziałem i ucałem ją w głowę. Pożegnałem się jeszcze z siostrami i wszedłem do samochodu. Założyłem okulary na nos, odpaliłem silnik i odjechałem. W londynie byłem około 14. Podjechałem pod nasz dom, i wyszedłem z auta. Wszedłem do domu, rzuciłem walizke w przedpokoju i ruszyłem do salonu. Widzę, że chłopcy sobie pobalowali. Na ziemi i na stole walały się puste butelki po piwie, i różne papierki po chipsach. Chłopcy oczywiście spali na ziemi, tuląc się do siebie.  Nie miałem serca ich budzić, dlatego poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem laptopa, i położyłem się na łóżku. Włączyłem nasze stare piosenki, i oglądałem nasze stare zdjęcia. Lubie tak czasem powspominać, stare czasy X-factora, i początki naszej sławy. Po chwili usłyszałem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Popatrzyłem w ich stronę i zobaczyłem Harry'ego.
-Kiedy wróciłeś? - spytał, siadając na łózku.
-Niedawno - powiedziałem. - Nieźle wczoraj zabalowaliście, ale że tak beze mnie?- dodałem, robiąc smutną minę. Odpowiedzią Hazzy był śmiech, sam zacząłem się śmiać.
-Jak się czujesz?- spytał.
-Dobrze, a czemu pytasz?- spytałem, zdziwiony jego pytaniem. Wiedziałem o co mu chodzi, dlatego zdziwiłem się, że nie zapytał o to wprost.
-Martwię się o moje przyjaciela, a nie moge?- spytał.
-Nie no spoko - odpowiedziałem, odkładając laptopa na bok.
-A jak tam no wiesz z Perrie?- spytał jakby niepewny co powiedział, lub jakby bał się jak na to zareaguje.
-Nie rozmawiałem z nią od tamtego momentu, ale dam jej czas. Niech pomyśli. Jak będzie gotowa, na konfrontacje ze mną, to się spotkamy i sobie wszystko wyjaśnimy, a jak nie to będzie gorzej. - odpowiedziałem, patrząc w widok za oknem, który okazał się być ciekawszy niż nasza rozmowa.
-Stary - powiedział, kładąc rękę na moim ramieniu. - Będzie dobrze, Perrie głupia nie jest. Wybaczy ci, wkońcu jesteście przyjaciółmi. - dodał.
-Może i masz rację - powiedziałem.
-No a teraz zbieraj dupe, i chodź nam pomóc w sprzątaniu - powiedział, ciągnąc mnie w stronę drzwi.
-Wiedziałem, że nie przyszedłeś tu tylko po to - powiedziałem. Harry się usmiechnął, i zeszliśmy na dół do salonu. Pomogłem chłopakom posprzątać, tak jak obiecałem. Po około 30 minutach, salon błyszczał. Może nie dokońca, ale było czysto. Harry poszedł do kuchni po piwo, a my usiedlismy na kanapach. Liam i Louis grali w fife, cały czas się kłócąc. Niall jak zwykłe coś jadł, a ja i Harry byliśmy 'komentatorami' w ich grze. Po około godzinie Liam i Louis skończyli grę wynikiem 3:0, oczywiście dla Liam'a. Do 1 w nocy, siedzieliśmy i gadaliśmy, o wszystkim i o niczym. Następnie udaliśmy się do swoich pokoi, i poszliśmy spać.


Perrie

Leżałam na łóżku, i myślałam nad tym co się stało w ostatnim czasie. Między innymi, zdrada Zayn'a. Może nie do końca zdrada, ale jednak. Potem dowiedziałyśmy się z dziewczynami, że wyjeżdżamy w trasę. Z tej drugiej rzeczy się cieszyłam. Do tej pory najważniejsze i największe koncerty miałyśmy tylko w Londynie. Teraz miała objąc Londyn, Irlandię i inne miasta w Europie. A co do sprawy z Zayn'em. Minął już tydzień, odkąd zastałam Zayn'a z inną laską w łóżku. Dziewczyny dały mi do zrozumienia, że nie powinnam się tak długo na niego gniewać, ponieważ nie jesteśmy razem. No chyba, że na piśmie. Dziewczyny chcą dzisiaj zaprosić chłopaków na obiad. Dzisiaj pogadam z Zayn'em i sobie wszystko wyjaśnimy. Tak, tak zrobie. Zeszłam z łóżka, i poszłam na dół pomóc dziewczynom. Po około godzinie wszystko było gotowe. Nie gotowałyśmy nie wiadomo czego. Zrobiłyśmy kurczaka z warzywami i deser. Stół wyniosłysmy do ogrodu, gdyż była ładna pogoda. Dlaczego z niej nie skorzystać? Za 30 minut mieli być chłopcy. Poszłam na górę aby się ubrać. Ubrałam białą zwiewną sukienkę, i sandałki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Make up zrobiłam lekki, i byłam gotowa. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Dziewczyny kończyły wszystko przygotowywać. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwo. Poszłam otworzyć. Tak jak myślałam stali w nich chłopcy, wpuściłam ich do środka i zaprosiłam do ogrodu. Zaniosłyśmy wszystko na stół, i wzielismy się za jedzenie. Po skończonym posiłku, usiedliśmy przy basenie i rozmawialiśmy. W pewnym momencie, Zayn odszedł od nas odpalając papierosa. Wstałam i ruszyłam za nim.
-Możemy porozmawiać? - spytałam.
-Jasne - powiedział, uśmiechając się.
-Chciałam cię przeprosić, za to jak się zachowałam. Wiem, nie powinnam bo jesteśmy przyjaciółmi, ale dla mnie nawet złamanie obietnicy przez przyjaciela, jest bolesne - powiedziałam, patrząc w buty. Czekałam aż odpowie. Przez chwilę siedział cicho. Wziął moje ręce w swoje i powiedział.
-To ja ciebie powinieniem przepraszać, a nie ty mnie. To ja zawiniłem, idąc z nią do łóżka. Ja tego nie chciałem ale alkohol zrobił swoje. Przepraszam. Mam nadzieje, że to między nami niczego nie zmieni?- powiedział, unosząc mój podbródek dwoma palcami.
-Nie zmieni - powiedziałam z uśmiechem, i go przytuliłam. Cieszyłam się, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Wstaliśmy i udaliśmy się w strone przyjaciół. Siedzieliśmy do wieczora, póki chłpcy nie musieli wracać. Mieli byc jutro w studiu, a my jutro zaczynamy przygotowywania do trasy.
Weszłam do łazienki, i napuściłam do wanny wode. Rozebrałam się i zanurzyłam. Po umyciu, wyszłam z wanny i okryłam się ręcznikiem. Ubrałam piżame, i zajęłam się zmywaniem makijażu. Następnie rozczesałam i wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki, i położyłam się do łożka. Nastawiłam budzik, i poszłam spać.


***

Obudziłam się równo z budzikiem. Niechętnie wstałam z łóżka, i udałam się do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, i zrobiłam lekki make up, składający się z podkładu i tuszu do rzęs. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy. Ubrałam spodenki, i bluzkę z długim rękawem, do tego czarne wysokie conversy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam torebkę, i zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam kanapki dla mnie i dla dziewczyn. Zjadłyśmy wszystkie razem, i wyszłyśmy z domu. Droga do studia zajęła nam 10 minut. Weszłyśmy do środka, i zaczęłyśmy próby.



Eleanor 

Za niecały tydzień, wracam do Londynu. Spędziłam tu kilka miesięcy, dokładnie nie wiem ile, ale ciesze się, że będę mogła już stąd wyjść. Było mi przykro, że Louis nawet nie próbował się ze mną skontaktować, ale była to tylko i wyłącznie moja wina. Rodzice mie informowali, o tym co u niego słychać i tak dalej, ale to mi nie wystarczyło. Chciałam żeby przy mnie był, żeby mnie wspierał. Ale cóż. Mam wielką nadzieje, że mi wybaczy. Brakowało mi tez Pezz ponieważ, była albo nadal jest moją przyjaciółką. Postanowiłam, że napisze do niej sms'a w którym jej wszystko wyjasnie. Wiem, że to nie jest odpowiedni sposób, ale inaczej nie mogę. 

Ja: Cześć Perrie, na wstępie chciałam cię przeprosić za to, że się nie odzywałam, że wyjechałam bez słowa, że nikomu  nie powiedziałam dlaczego wyjeżdżam, a przede wszystkim przepraszam, że nie powiedziałam ci tego wszystkiego przed tem. Powodem mojego wyjazdu było uzależnienie. Wiem, że to nie jest do mnie podobne, ale przez ostatni okres czasu ćpałam. Nie mogłam bez tego żyć, uzależniłam się. Gdy dowiedzieli się o tym moi rodzice, postanowili, że wyślą mnie na odwyk. Wtedy jak zerwałam z Louis'em przez sms'a, byłam juz w samolocie. Postanowiłam, że to będzie dla niego lepsze niż prawda. Uwierz, żałuje tego co zrobiłam, ale czasu nie cofne. Za tydzień wracam do Londynu, mogłybyśmy się spotkać? A i mam wielka prośbę, mogłabyś nie mówić o tym Louis'owi?

Zastanawiałam się jeszcze przez chwilę czy wysłać czy nie. Postanowiłam, że wyśle. Zablokowałam telefon, odłożyłam go na półkę i poszłam spać.


Perrie POV

Od 10 minut czytam sms'a od Elki. Przeczytałam go mnóstwo razy, ale dalej nie mogę zrozumiec tego, że Elka jest lub była ćpunką. Nie zachowywała sie dziwnie. Szok, kompletny szok. Współczuje Elce, ale jeszcze bardziej Louis'owi. Jak się dowie to się załamie. El poprosiła mnie, żebym mu nie mówiła ale ja nie wiem. Z jednej strony El to moja przyjaciółka, a z drugiej Louis to mój przyjaciel, może nie było między nami ostatnio wesoło, ale to dalej mój przyjaciel. Byłam w kropce. Postanowiłam narazie to zrobić dla siebie. Postanowiłam również, że odpisze El na sms'a.

Ja: Nie wiem co mam ci powiedzieć. Okłamywałaś nas wszystkich. Czemu nic nie powiedziałaś? Pomoglibyśmy ci. Jak na tą chwilę, nie umiem ci wybaczyć, to był za duży szok. Nie moge też ci obiecać, że nie powiem nic Louis'owi. Jednak chyba lepiej będzie jak usłyszy to od ciebie...


Odłożyłam telefon i poszłam się wykąpać. Wychodząc z wanny, okryłam się ręcznikiem i porządnie wytarłam. Ubrałam piżame, i zmyłam makijaż. Położyłam się i poszłam spać.


Louis


Minęło kilka miesięcy od kąd Elka, ze mną zerwała. Do tej pory się zastanawiam czemu? Ale nie umiem odpowiedzieć na to pytanie sam. Pogodziłem się już tym, że ona nie wróci. Nie mówię, że kogoś mam. Zaprzyjaźniłem się z Demi. Jest dla mnie jak siostra. W połowie to ona pomogła mi wyjść z załamania. Za co jestem jej wdzięczny. Nie powiem, że mi się nie podoba bo bym skłamał, ale na związek jest jeszcze za wcześnie. Leżałem na łóżku, przeglądając moje zdjęcia z Elką. Miałem je jeszcze na telefonie. Nie potrafiłem ich usunąć, za dużo dla mnie znaczą. Może i nie jesteśmy razem, ale te zdjęcia przypominają mi o tym jak byliśmy szczęśliwi. Jedno z moich ulubionych mam na tapecie. 

Jest to zdjęcie z naszych pierwszych wspólnych wakacji. Tęskniłem za nią. Za jej głosem, jej śmiechem, jej oczami i za nią. Powspominałem jeszcze chwilę, następnie odłożyłem telefon i poszedłem spać...


________________________________________________________________
Mamy 20 rozdział. Rozdział pojawił by się jutro, ale Wiktoria naciskała abym dodała dzisiaj, więc skończyłam i o to jest. Rozdział jest krótki. Przewiduje jeszcze z 10 rozdziałów, i zakończymy 1 część. 2 część będzie bardziej ciekawsza, i będzie się więcej działo. Mam nadzieje, że się wam spodoba. Zapraszam na mojego drugiego bloga, Prohibited, linka macie u samej góry. Jeżeli pod tym rozdziałem nie będzię conajmniej 10 komentarzy, rozdział 21 się nie pojawi. Tak jak już mówiłam, komentarze są dla mnie baardzo ważne, więc proszę o to abście skomentowali i wyrazili tym swoją opinię. Dziękuje.





niedziela, 8 lutego 2015

Informacja

Serdecznie zapraszam was na mojego
nowego bloga prohibited.
Żaden członek 1D, ani Lm w nim nie 
występuje. Jednak 1D pojawi się, lecz w dalszych
rozdziałach. Wchodźcie, czytajcie, komentujcie, bierzcie 
udział w ankietach, i co tam jeszcze chcecie. 
Mam nadzieje, że blog sie wam spodoba.

A co do rozdziału na TPPOL, powinien pojawić się 
w środę. Jeszcze raz zapraszam i życzę miłego czytania xx.

czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 19

Czytasz = komentujesz.


          ____________________________________________

Jade

-Co ty tutaj, robisz?- spytałam, Sam'a stojącego przede mną.
Nie wiedziałam, po co tu przyszedł. Szukał mnie? A może chciał się ze mną pogodzić? Nie wiem. Nie interesuje, mnie to. Mam teraz Harry'ego.
-Szukałem cię, ale widze, że już znalazłem. - powiedział, patrząc na mnie.
-Po co?- warknęłam.
-Chciałem cie przeprosić. Zrozumiałem swój błąd, dopiero jak odeszłaś. Wróć do mnie proszę - błagał.
-Coś późno zrozumiałeś, twój błąd. Bo my nie jesteśmy już razem, prawie pół roku. - powiedziałam.
-Nie miałem jak wcześniej przyjść, bo się wyprowadziłaś i nie wiedziałem gdzie jesteś. Dopiero teraz pomyślałem o chłopakach, i o to jesteś. Przepraszam... - powiedział próbując złapać, mnie za ręke. Jednak mu się to nie udało gdyż szybko się odsunęłam.
-Sam zrozum wkońcu to, że nas już nie ma i nie będzie. Spieprzyłeś to. A teraz wybacz, ale mam lepsze rzeczy do roboty. Żegnam - powiedziałam, i chciałam zamknąć drzwi, jednak jego stopa mi to uniemożliwiła.
-Daj mi jeszcze jedną szanse - błagał.
-Nie - powiedziałam.
Chciał coś powiedzieć lecz Harry mu to uniemożliwił.
-Kochanie, kto przyszedł?- krzyknął.
-Nikt ważny - odpowiedziałam, zamykając drzwi lecz znowu uniemożliwiła mi to stopa Sam'a.
Sam patrzył się na mnie, skanując to co przed chwilą powiedziałam. Sama nie wiedziałam czemu tak powiedziałam. Jeszcze pół roku temu, to ON był dla mnie najważniejszy. Jednak spieprzył to. To nie był pierwszy raz jak mnie zdradził. To był drugi, ale pierwszy mu wybaczyłam, bo byłam głupia. Ale teraz nie ma co liczyć na kolejną szansę. Po chwili poczułam, wielkie ręce oplatające moją talie.
-Co on tutaj robi?- spytał, przez zęby.
-Już nic. Własnie wychodził - powiedziałam, popychając nogę Sam'a tym samy zatrzaskując mu drzwi przed nosem...

Harry

-Czego on tutaj chciał?- spytałem, ze złością. Zawsze byłem i zawsze będę zazdrosny o Jade. Nie lubie jak ex mojej obecnej dziewczyny, przychodzi i z nią gada. Miałem ochote mu przywalić, ale wiedziałem, że Jade będzie na mnie zła.
-Chciał, żebym mu dała drugą szansę.. - powiedziała, spuszczając wzrok w dół.
-Da-aałaś mu?- spytając niepewnie.
-Oczywiście, że nie. Kocham ciebie i chce być tylko z Tobą - powiedziała i wtuliła się we mnie. Po tym jak spuściła wzrok, wystraszyłem się, że mu wybaczyła. Jednak gdy powiedziała, że kocha mnie i chce być tylko ze mną, byłem szczęśliwy.
-Też cię kocham - powiedziałem, i przytuliłem ją silniej.

       
*tydzień później*

Jade

Siedziałam u siebie w pokoju, przygotowywując się do gali. Rozdanie nagród itp. Od wizyty Sam'a minął tydzień. Od tamtej pory go nie widziałam, z czego się ciesze. Boje się, że mnie do siebie przekona i do niego wróce ale ja nie chce. Dwa lata temu jak go poznałam myślałam, że to ten jedyny. Jednak wystarczył jeden dzień mojej nieobecności w domu, i wszystko prysło jak bańka mydlana. Ubierałam właśnie sukienkę. Makijaż i włosy miałam już gotowe, gdyż dzisiaj miałyśmy od tego ludzi. Miałam na sobie śliczną czarną sukienke, przylegającą do ciała. Była błyszcząca. Przód miała do połowy ud, a tył był do samej ziemi. Do tego założylam czerwone szpilki i czarną kopertówkę. Włosy miałam zrobione w lekkie fale. Gdy byłam już gotowa, wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Czekali tam na nas chłopcy, gdyż mamy jechać razem. Schodziłam pomału ze schodów, żeby przypadkiem nie upaść. Gdy weszłam do salonu, wszystkie oczy powędrowały na mnie.
-Ślicznie wyglądasz, kochanie - powiedział Hazz, podchodząc do mnie.
Mial na sobie czarne rurki, czarną koszule w białe serduszka, czarną marynarkę i czarne buty. Włosy standardowo miał postawione do góry. 
-Dziękuje - odpowiedziałam.
Usiadłam z chłopakami, i czekaliśmy na dziewczyny. Ja byłam najwcześniej gdyz nie miałam na sobie tak skomplikowanej sukienki, jak one. Ja miałam zwykłą, a one po kilka zamków. 
20 minut później, dziewczyny zeszły na dół. Wyszliśmy wszyscy z domu, i udałyśmy do dwóch limuzyn. Do pierwszej weszłam ja i dziewczyny, a do drugiej chłopcy. Po około 25 minutach dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłyśmy z limuzyny i ruszyłyśmy do wejścia przez czerwony dywan. Zdjęcia, wywiady i inne. Gdy juz znalazłyśmy się na swoich miejscach, podeszła do nas Sam.
-Hej dziewczyny, jest mała zmiana planów - powiedziała.
-Jaka?- spytałam, zdziwiona.
-Musicie dzisiaj wystąpić. Miała wystąpić Katy Perry, ale nie może dotrzeć i ją zastąpicie, zaśpiewacie 'Little Me, okej? - spytała, wpisując coś do telefonu.
-Ok - odpowiedziała, Jesy.
Sam wstała i ruszyła w strone kulisów. My zrobiłyśmy to samo. Gdy już dotarłyśmy na miejsce, okazało się, że będziemy śpiewać na rozpoczęciu gali. Do występu miałyśmy jeszcze 5 minut. Ostatmnie poprawki, próby i wchodzimy na scene. Gdy muzyka zaczęła grać pierwsze nuty, trochę się uspokoiłam. Zawsze przed występem miałam strasznego stresa, i bałam się, że zapomne tekstu albo coś w tym stylu. Po skończonej piosence, wszyscy zebrani bili brawo. Zeszłyśmy ze sceny, i zostałyśmy już za kulisami, gdyż miałyśmy ogłosić zwycięzce w kategorii Artyska Roku. Same byłyśmy nominowane w kilku kategoriach. Nadeszła pora na ogłoszenie zwycięzcy.
-Artystką Roku zostaje....... Rihanna! - krzyknęła Jesy. Gdy Riri weszła na scene, dałyśmy jej nagrode, i po jej krótkiej wypowiedzi udałyśmy się na kulisy.


***

Jak na takie gale wypada, po imprezie odbyło się After party. Tak jak myślałam chłopcy dostali nagrode w kategori Zespół Roku. My też dostałyśmy nagrode. A mianowicie, za Teledysk Roku (Salute). Nie wiedziałam, że kiedykolwiek będę własnie na takiej gali, a szczególnie, że będę odbierać taką nagrodę dla mnie, dla nas. Siedziałam z dziewczynami i chłopakami przy jednym stole. Rozmiawialiśmy, śmialiśmy się, niektórzy pili. Ja nie miałam ochoty na picie. Dalej myslałam o tym czego Sam chce ode mnie. Gdyby chciał mnie przepraszać, to przyszedł by za mna do Pezz, albo zadzwonił. A nie przychodził pół roku po naszym rozstaniu. Coś mi w tym nie pasowało.
Była godzina 1 w nocy, postanowiliśmy się już zbierać i wrócić do domu. Wsiedliśmy do limuzyny, wszyscy oprócz Zayn'a. Powiedział, że wróci sam i poszedł. Po około 20 minutach byliśmy na miejscu, gdyż o tej godzinie Londyn jest pusty, czasami bywa niebezpieczny. Ustaliliśmy, że prześpimy się u chłopaków. Poszłam wziąść szybki prysznic. Ubrałam się w piżame, i poszłam spać.


Perrie

Wstałam o 9, chciało mi się pić więc poszłam do kuchni. Trochę mi to zajęło, gdyż spałam w pokoju, na samym końcu korytarza. Nie chciałam się naprzykrzać Zayn'owi. Zwłaszcza, że my wróciliśmy wczesniej niż on. Otworzyłam lodówke i wyjęłam z niej sok pomarańczowy. Nalałam go do szklanki, i udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie, i przeglądałam na telefonie TT, Ig i Fb. Gdy stwierdziłam, że nie ma nic ciekawego poszłam na góre się ubrać. Było ciepło więc założyłam koszule w kratkę, spodenki dżinsowe, i krótkie białe conversy. Włosy związałam w kucyka. Postanowiłam zrobić wszystkim śniadanie. Zrobiłam więc naleśniki i gofry. Gdy miałam iść ich wszystkich obudzić i zawołać, wszyscy oprócz Zayn'a zeszli na dół. 
-Gdzie jest Zayn?- spytałam zdziwiona. 
-Zaraz powinien zejść - powiedział Louis. 
-Pójde po niego - powiedziałam, i miałam zamiar iść w stronę schodów, lecz Louis mnie zatrzymał. Nigdy się tak nie zachowywał, musiało coś być na rzeczy dlatego postanowiłam, że i tak tam pójde.
-Nie - powiedział, ostrym tonem.
-Puść mnie! - krzyknęłam i wyrwałam ręke z uścisku Louis'a. Następnie zaczęłam biec. Gdy już znalazłam się pod pokojem Zayn'a, chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Gdy weszłam do pokoju nie wierzyłam w to co widze. Zayn spał w łóżku z jakąś laską. Obiecał, że już tego nie zrobi. Z oczu napływały mi łzy. Jak mogłam mu uwierzyć? Tacy ludzie jak on, się nie zmieniają. A ja głupia wierzyłam. Gdy o tym myślałam, nie zauwarzyłam, że Zayn się obudził i przeraził. 
-Perrie to nie tak jak myślisz, ja ci to wszystko wyjaśnie - powiedział ubierając bokserki.
-Nie musisz nic wyjaśniać, okłamałeś mnie Zayn. Zaufałam ci, uwierzyłam, że już tego nie zrobisz. Że będziesz mnie traktował, jak przyjaciółke, jak kogoś bliskiego, jak kogoś kogo nigdy nie okłamiesz. Myślałam, że się zmieniłeś ale się pomyliłam. - powiedziałam, i wybiegłam z pokoju. Nie miałam ochoty już z nim rozmawiać. Weszłam do kuchni, wzięłam torebke i popatrzyłam na Louis'a po czym powiedziałam.
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i niczego przed sobą nie ukrywamy, myliłam się - powiedziałam, i wybiegłam z ich domu. Potrzebowałam samotności. Pobiegłam w stronę parku, usiadłam na ławce i zaczęłam myśleć czemu się on mi to zrobił. Okej nie jesteśmy naprawde razem, alee ja go pokochałam. Mimo tego wszystkiego co mi zrobił, ja go pokochałam. Zaufałam mu. A on? Przespał się z jakąś laską. Miał z tym skończyć, bo wiedział, że mi się to nie podoba. Ale jak widać, tacy ludzie jak on się nie zmieniają. Zawiódł mnie też Louis. Zawsze byliśmy sobie bliscy, a teraz? On mnie okłamał. Może i nie okłamał, ale próbował zataić przede mną prawde. Myślał, że się o tym nie dowiem? Z myślenia wyrwał mnie dźwięk, telefonu. Dzwoniła Jadey, pewnie sie o mnie martwiła. Ale ja nie chciałam z nikim rozmawiać, więc wyłączyłam telefon. Chodziłam po parku już 4 godziny, tam i z powrotem rozmyślając nad tym co mam zrobić. Postanowiłam wrócić do domu, bo byłam już zmęczona, Droga zajęła mi 20 minut. W domu było ciemno, więc nie było nikogo co mnie szczerze cieszyło. Weszłam do środka, poszłam do góry i ubrałam na siebie dres. Zeszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapki i herbate. Gdy wszystko było już gotowe, ruszyłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Po skończonym posiłku położyłam się na kanapie, i włączyłam 'Trzy metry nad niebem'.


***


Zbliżała się godzina 21, a ja dalej siedziałam sama w domu. Zdziwiło mnie to gdyż, zawsze o tej godzinie byłyśmy wszystkie w domu. Postanowiłam napisac SMS'a do Jadey.

Ja: Hej, gdzie jesteście? Od kilku godzin siedze sama w domu. Martwie się.

Na odpowiedź nie musiałam czekać długo, gdyz po jakichś 5 minutach odpisała.

Jadey ♥: Szukamy cię po całym Londynie! Będziemy w domu za jakieś 10-15 minut. Czekaj na nas.

Czyli mam się szykować na rozmowe z dziewczynami. Świetnie. Kocham je jak siostry, ale czasami przesadzają. Tak jak napisała, tak dziewczyny wróciły po 10 minutach. Ja leżałam na kanapie oglądając drugą część Trzech metrów nad niebem, pt 'Tylko ciebie chce". Po chwili obok mnie znalazły się dziewczyny. Wiedziały, że nie jest dobrze bo zawsze jak miałam doła oglądałam ten film. 
-Co się stało?- spytała zmartwiona Jadey.
-Chłopcy wam nie powiedzieli?- spytałam, zdziwiona.
-Nie - odpowiedziała Jesy.
Opowiedziałam im od tego momentu, gdzie Zayn mi obiecał, że już tego nie zrobi, aż do dzisiaj. Cieszyłam się, że mam takiego kogoś jak dziewczyny. Zawsze mogłam im wszystko powiedzieć, zaufać, wypłakać się, powierzyć coś. Ale wkońcu to się nazywa przyjaźń, prawda?
-Będzie dobrze - powiedziała Jadey, przytulając mnie do siebie.
-Oby - odpowiedziałam, gdyż na nic innego się nie wysiliłam.
Dziewczyny stwierdziły, że zrobimy sobie babski wieczór. Poszłam wziąść prysznic, i przebrałam się w onesie. Zmyłam makijaż i zeszłam na dół. Dziewczyny przygotowały wszystko pod moją chwilową nieobecność. A mianowicie, rozłożyły na ziemi w salonie koce, poduszki, i coś do jedzenia noi oczywiście do picia. Jutro miałyśmy wolne, więc możemy sobie na to pozwolić. Po chwili dziewczyny wyszły z kuchni, również miały na sobie onesie, ale inne niż moje. Postawiły wszystko na stoliku, i zrobiłyśmy sobie seans filmowy.


Zayn

Jak ja mogłem być takim debilem, że znowu straciłem Perrie? Nie chciałem tego, ale kto mi uwierzy? Kto uwierzy facetowi, który jeszcze nie dawno, sypiał codziennie z inną laską? Nikt. Własnie nikt. Byłem wdzięczny Louis'owi, że mnie bronił, ale Pezz jest uparta, i by tak łatwo nie odpuściła. Wczoraj wypiłem za dużo, zdecydowanie za dużo. Spotkałem tą laskę, w drodze do domu. Znałem ją. Spałem z nią kiedyś. Byłem pijany i jej uległem. Musiała się zjawić akurat teraz, gdy mięszy mną a Perrie zaczęło się układać. Mogła się wogóle nie pojawiać. Leżałem u siebie w pokoju, z drinkiem w ręce. Moje życie to od pewnego czasu, pasmo nieszczęść. Najpierw sytuacja z Pezz, nad jeziorkiem, a teraz złamanie danego słowa. Może ja się nie nadaje do związku? Nawet udawanego związku. Jedyną osobą która zawsze mi pomoże, jest moja siostra Doniyha. Jutro jak tylko wstane spakuje się i pojade do Bradford. Mam nadzieje, że Doni mi pomoże...


***

Obudziłem się o 10. Wstałem i zacząłem się pakować. W między czasie napisałem do Paul'a, że biorę urlop i wyjeżdżam na kilka dni do Bradford. Gdy byłem gotowy, poszedłem się umyć i ubrać. Po około 10 minutach, stałem już w przedpokoju ubierając buty. Zostawiłem chłopakom kartkę na stole, że wyjeżdżam. Wyszedłem z domu, i udałem się w stronę samochodu. Odpaliłem silnik i ruszyłem.
W Bradford byłem około godziny 14. Podjechałem na podjazd mojego rodzinnego domu, i wyszedłem z samochodu. Wziąłem bagaże i zapukałem do drzwi. Otworzyła je Waliyha, odrazu się na mnie rzucając. 
-Zayn, co ty tutaj robisz?- spytała, zapraszając mnie do środka.
-A co już własnej, rodziny odwiedzić nie można?- spytałem, śmiejąc się.
-No pewnie, że można - odpowiedziała, podążając do kuchni. Była tam zapewne mama więc ja również, się tam udałem. Wcale się nie myliłem, mama stała w kuchni gotując obiad. Czułem kurczaka, więc robiła mojego ulubionego kurczaka z warzywami. Podszedłem po cichu do mamy, i przytuliłem ją do siebie.
-Zayn chcesz żebym na zawał padła?- spytała moja rodzicielka, łapiąc się za serce.
-Nie, a czemu pytasz?- spytałem, szczerząc zęby. Z mamą zawsze miałem lepsze relacje niż z ojcem. Z siostrami też, ale bardziej z Doni. 
-A co ty tu wogóle, robisz?- zdziwiona mieszała kurczaka.
-Przyjechałem odpocząć - westchnąłem.
-Stało się coś - powiedziała, patrząc na mnie.
-Może. Jest Doni?- spytałem.
-Nie, ale powinna być za jakieś 2 godziny - odpowiedziała, wyciągając talerze.
-Nakryjesz do stołu?- spytała, na co kiwnąłem głową i wziąłem od niej talerze. Po chwili dołączyła do mnie Safaa, i pomogła mi rozłożyć wszystko na stole. Po około 5 minutach, zjawiła się mama, z jedzeniem. Nałożyła każdemu idealne porcje, odmówiliśmy modlitwę i wzieliśmy się za jedzenie. 
A wieczorem czeka mni rozmowa z Doni..


____________________________________________________________
Im so sorry. Wiem rozdział miał być wczoraj. Ale nie miałam kiedy go napisać. Rozdział jest krótki, ale jak dla nie ciekawy. Zapraszam na bloga mojej koleżanki w roli głownej z Harry'm <---- klik.
Licze na komentarze z waszej strony. Gdyż wtedy wiem, że czyta ktoś moje wypociny. Zapraszam również na mojego nowego bloga. Pojawili się dopiero bohaterowie. Prolog powinien się znaleźć do końca tygodnia, a rozdziały zacznę dodawać jak będę mieć tło.Zapraszam Klik